niedziela, 29 stycznia 2017

Nowe stare

... czyli wciąż przerabiam to, w czym nie chodzę...




To już moja druga rzecz w tym fasonie, wiosną zrobiłam sobie bluzkę. Niby model  ten sam, ale przerabiałam trochę inaczej. Za drugim  razem zmodyfikowałam to, co nie podobało mi się za pierwszym. I dalej nie jestem na sto procent zadowolona... Chętnie zobaczyłabym na żywo oryginalną robótkę i sprawdziła, czy faktycznie tak ma to się układać. Bo u mnie, od momentu gdy przestałam dodawać oczka, przód i tył układają się trochę w bombkę. Nie wiem, może tak ma być?



Ale i tak jest lepiej niż w ponchu a la Kuzmina... Tam coś nie tak zrobiłam z ramionami. Źle się układały. Ale fason wciąż mi się podoba i nie daje spokoju, więc kiedyś jeszcze pewnie do niego wrócę...


Przerobiłam też czarny komplet sprzed dwóch lat. Eksploatowałam go dość intensywnie, szczególnie czapkę, aż się rozwlekła tak, że nie dało się jej  nosić. Nowy komplet zrobiłam nieco inaczej. Czapka jest ciaśniejsza, a golf pojedynczy.


Może to urok nowości, ale obecna wersja bardziej mi się podoba:-).

niedziela, 22 stycznia 2017

Szmaragdowo zielony

... komplet wyszydełkowałam (a jakże!) z włóczek z odzysku. I znów jest to kolor nie do uchwycenia na zdjęciach. Niezależnie od światła i ustawień balansu bieli, aparat uparcie przerabia ten kolor na niebieski. Szalenie to frustrujące. Dałam sobie spokój z aparatem i postanowiłam szmaragdową zieleń odzyskać w edycji. Mniej więcej odzyskałam. Kosztem innych kolorów, ale trudno, w tym przypadku to szmaragdowa zieleń rządzi:-).




A oryginalne zdjęcie wyglądało tak:


Doprawdy nie wiem, jak ułomną trzeba mieć optykę, by zieleń przerabiać w niebieski... I co trzeba w aparacie ustawić, by pokazał ten kolor jak trzeba?

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Tunika granny square

Mam spore zaległości w prezentowaniu swoich dzianin. Wszystko przez zimę. Nie cierpię zimowych sesji. Choć owszem, mogą wyglądać bardzo malowniczo, jeśli się postarać... Problem w tym, że gdy temperatury na zewnątrz oscylują w granicach i poniżej zera, mnie odechciewa się starać.

Z tą sesją mogłam pojechać do lasu. Mogło być naprawdę pięknie, bo śnieg był świeży, bielutki i tworzył cudownie bajeczną scenerię. Ale jeśli zacznie sypać, gdy zajedziemy na miejsce? Trzeba będzie przeczekać. Na zimnie. A potem co? Brodzić w zaspach, w zamszowych kozaczkach, które najlepiej mi pasowały do stylizacji? Przecież przemoczę. Zmarznę. Przeziębię się... Argumentował mój wrodzony pragmatyzm, skutecznie hamując artystyczne zapędy. Niezbyt dobrze to o mnie świadczy. Prawdziwy artysta zrobi wszystko dla dobrego zdjęcia. Taki Karol Nienartowicz, na przykład, fotograf krajobrazu, który, w podróży poślubnej po Skandynawii, połączył swoją ulubioną tematykę z miłością do żony, w wyniku czego powstała wyjątkowa sesja ślubna. Szczerze podziwiam żonę artysty, która pozowała w lekkiej sukni ślubnej w tych surowych warunkach, na zimnie i wietrze. Ale zdjęcia wyszły zjawiskowe. Nie można oczu oderwać!

Wczoraj nie było ani wielkiego mrozu, ani wiatru, ale zdecydowałam się tylko na to, by wyjść na podwórko. Skutkiem czego zdjęcia są, jakie są. Na dodatek balans bieli nie poradził sobie z kolorami. Dominującym niebieskim na tunice jest odcień ciemnego turkusu. To chyba taka "cieplejsza" opcja wśród niebieskości, bo w otoczeniu zimnego światła i innych zimnych barw na tunice i on został oziębiony i sprowadzony do zwykłego niebieskiego. Gdy obniżałam temperaturę barwową, nabierał właściwego, ciemno turkusowego, odcienia, ale jednocześnie zniekształcały się inne kolory i całe zdjęcie wychodziło zażółcone. Kompletny kaszan. Kolejny powód do niezadowolenia ze zdjęć...

Jednak, choć ogólnie jestem zdegustowana i zniesmaczona zdjęciami, to jeśli o tunikę chodzi, jest wprost przeciwnie: bardzo mnie cieszy efekt końcowy. Podoba mi się i dobrze się w niej czuję. Kwadraty babuni, choć nudne w robocie jak... nie wiem co, są bardzo ciekawym motywem szydełkowym i dają ogromne możliwości przy całej swojej prostocie.


Oczywiście włóczka z odzysku. Sprułam tę sukienkę. Wcześniej mi się podobała, ale potem źle się w niej zaczęłam czuć i przestałam nosić. I oczywiście szkoda, by tyle lat leżała i niepotrzebnie zajmowała miejsce...


Po trzecie oczywiście, do tuniki musiała powstać czapka:-).


Tunika nie pochłonęła całej ilości odzyskanego materiału więc zaczęłam nowy projekt. I z kolei brakło... Trzeba było dokupić. Praca w toku. Nie wiem, kiedy się utoczy, bo w międzyczasie robię inne rzeczy. Ale mam przecież zaległości, więc na jakiś czas tematów mi nie braknie. Żeby tylko chciało mi się je fotografować....

Dobrego tygodnia!

piątek, 13 stycznia 2017

Dwie identyczne


...drewniane skrzyneczki, w stylu romantycznym, zrobiłam z myślą o pokoju Dominiki, ale tak mi się one podobają i taka jestem z nich dumna, że postanowiłam się nimi podzielić i zaoferowałam je w produktach do  kupienia na Sztuce Rękodzieła.



Jeśli ktosia chciałaby wystroić swoje otoczenie w taką skrzyneczkę, to zapraszam, można kupić:-).


Skrzyneczka jest pomalowana lakierobejcą, postarzona farbą akrylową, nakładaną techniką suchego pędzla oraz całość zabezpieczona lakierem akrylowym.

niedziela, 8 stycznia 2017

Zabawki dla kotków

Nasze najmłodsze kociaki są zwierzątkami całkowicie domowymi. Nie nudzą się w domu. Nasze mieszkanie jest miejscem przyjaznym dla kotów: jest drabina na poddasze, szafki, półki, wolne parapety... jest gdzie biegać i gdzie się wspinać. Ale żeby dzieciaki miały jeszcze więcej zabawy zrobiliśmy dla nich dwie całkiem nowe zabawki:-).


Po pierwsze: jest w kuchnio-jadalni betonowy słup podtrzymujący strop, z którego postanowiliśmy zrobić drapak. Wyliczyliśmy, że do owinięcia naszego słupa potrzeba jakieś 140 m sznurka o grubości 8 mm... Hmmm, nietania zabawka.... Ale czego nie robi się dla swoich pociech?;-). Wybraliśmy sznurek konopny, bo najbardziej pasował mi jego kolor. Początkowo maluchy bardzo nieufnie podchodziły do nowej atrakcji, ale gdy już zorientowały się do czego służy, bawią się na nim bardzo chętnie, a my śmiejemy się, że mamy w domu prawdziwe drzewo:-). Są takie szybkie, że trudno im zrobić ostre zdjęcie...


Drugą zabawkę zrobiliśmy ze zwykłej drewnianej drabinki rozstawnej. Zeszlifowałam ją, wymalowałam, resztką sznurka okręciliśmy dwa szczeble oraz zrobiliśmy półkę na szczycie i oto jest dla kotków kolejna atrakcja. Teraz muszę powymyślać, co by na niej zawiesić, żeby była dla kociąt ciekawszą zabawką.






Ale jak utrzymamy kotki w domu wiosną???? Mamy dwa miesiące, żeby temat przemyśleć i odpowiednio się przygotować.

PS. Prototypową drabinkę dla kotów zrobiłam na własne potrzeby, ale jeśli ktoś byłby zainteresowany, mogę zrobić podobną na zamówienie. Szczegóły wkrótce podam na stronie Sztuki Rękodzieła:-).

wtorek, 3 stycznia 2017

Z Nowym Rokiem

... nowe wyzwanie...

Napawa mnie ono niepokojem, ale jednocześnie karmi wyobraźnię i ekscytuje. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to zrobię. To znaczy... nie raz, przy różnych okazjach, myślałam sobie, że fajnie by było, że przecież ludzie to robią... Ale to inni ludzie. Nie ja przecież. Bo choć sam pomysł fajny i ekscytujący, to ogrom tematów, które trzeba przy okazji ogarnąć... strasznie przytłaczający. Miałam same wątpliwości. Czy to ma sens, czy sobie poradzę, czy w ogóle nadaję się do takich rzeczy???

TAK MAMO!!! - niezmiennie powtarzała Córka i wciąż mnie zachęcała. Dzieliła obowiązki, snuła wizje i kipiała pomysłami. Aż w końcu jej młodzieńczy entuzjazm i wiara w powodzenie tego przedsięwzięcia udzieliły się i mnie. Wciąż mam wątpliwości... Ale też sporo nadziei i wiary. Oraz autentycznej chęci do działania. To naprawdę może się udać:-).

JESTEM PRZEDSIĘBIORCĄ !!!

Pierwszy raz w życiu:-). W ubiegłym tygodniu zarejestrowałam działalność gospodarczą z datą rozpoczęcia na 2 stycznia. Znaczy, że od wczoraj mam firmę:-). Niby wszystko zaplanowałyśmy z Córką już wcześniej, ale prawdę mówiąc, jestem trochę skołowana i nie wiem w co ręce włożyć...

Dominika wzięła na siebie media społecznościowe. Założyła mi konto na Facebooku, Pintereście i Instagramie. Założyła mi też stronę w internecie: Sztuka Rękodzieła. W adresie na razie jest rozszerzenie wix, ale wyszukiwarka działa bez niego. I właśnie w związku z tą stroną mam do Was ogromną prośbę: obejrzyjcie ją, oceńcie i dajcie znać co o niej myślicie. Może macie jakieś uwagi, może coś Wam się nie podoba, może coś trzeba poprawić? Napiszcie o tym w komentarzach. Bardzo liczę na Waszą pomoc.

Dla dwóch osób, które zechcą podzielić się swoimi uwagami przygotuję prezent. Można wybrać sobie coś z gotowych rzeczy, które ostatnio zrobiłam (prócz tabliczki z domkiem, która trafiła już do szczególnej osoby):



... lub wybrać coś zupełnie innego z rzeczy, które wcześniej prezentowałam na blogu:-). Z góry serdecznie Wam dziękuję za pomoc:-).

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku i do zobaczenia na Facebooku, Instagramie i Pintereście (jeszcze w budowie, ale już niedługo)!